Z tą marką związana jest spora niespodzianka. Od niecałego miesiąca Filodoro nie jest już częścią koncernu Sara Lee, stała się bowiem spółką zależną Golden Lady Group. Jak deklarują nowi właściciele oferta Filodoro uzupełni ofertę rynkową marek Golden Lady, Sisi oraz Omsa. Być może jest to dla nas dobra wiadomość, daje bowiem nadzieję na większą obecność wyrobów tej firmy na polskim rynku.
To była swego czasu jedna z moich ulubionych marek, jednak dwa lata temu polski przedstawiciel wycofał się z dystrybucji produktów tej firmy. Dziś zdobycie wyrobów Filodoro graniczy prawie z cudem, ale jak widać nie jest to niemożliwe.
Opakowanie jest bardzo ładne. Nic nadzwyczajnego, ale nic też nie razi. Ładna, stonowana  kolorystyka i efektowne nogi modelki przyciągają uwagę.
Po otwarciu opakowania widać to do czego Filodoro przyzwyczaiło nas przez ostatnie lata. Ich wyroby kojarzą mi się z dobrze rozumianą klasyką. Nie ma tu eksperymentów (prowadzących często na manowce), ale za to mamy stałą i niezmienną jakość.
Wyroby Filodoro charakteryzowały się bardzo jednolitym splotem, wykonanym starannie i prawidłowo. Kolor też był dobrze dobrany i idealnie farbowano rajstopy. Nie jest to takie oczywiste, pamiętam kilka wyrobów (niestety polskich marek)  których kolor pozostawiał sporo do życzenia. Rajstopy Filodoro mają też dużą odporność na zaciąganie. Nie jest to może nic szczególnego w wyrobie o grubości 50 Den, ale ….
Filodoro zawsze mogło służyć za punkt odniesienia w prawidłowym oznaczaniu grubości włókna. I faktycznie 50 den to jest 50 den.  Są to rajstopy wystarczająco cieple na zimę (specjalne włókno Microfibra), ale jeszcze nie całkowicie kryjące nogę. Minimalna przeźroczystość powoduje, że rajstopy nie pogrubiają nogi. Według mnie co najmniej godne polecenia, gdyż za w miarę rozsądną cenę dostaje się wysoką jakość.
Ocena ogólna: ponad dobra. Klasyka, ale naprawdę dobrze zrobiona.