GATTA MICHELLE 40 DEN
Po raz pierwszy udało się nam zdobyć polskie pończochy 40 Den. To dziwne ale producenci w Polsce wydają się nie dostrzegać zapotrzebowania na ten typ wyrobu. Czyżby ich zdaniem jesienią i początkiem zimy kobiety nie powinny chodzić w pończochach? Trochę dziwne podejście, ale jak widać coś się zmienia.
Wracając do recenzji…. Opakowanie jak to zwykle u polskich producentów nie zachwyca
(dlaczego zawsze z polskimi producentami jest ten sam problem, oszczędzanie na plastykach i stylistach). Kolejna dziwna rzecz, ponieważ pierwsze co widać to pudełko. Im ładniejsze i rzucające się w oczy tym większe prawdopodobieństwo sukcesu rynkowego.
Po otwarciu spore rozczarowanie. Przyzwyczajeni do wyrobów SiSi i firm francuskich od razu rzucił się nam w oczy źle dobrany splot. Ten sam problem co w rajstopach Liya 40 Den.
Zbyt duże odstępy pomiędzy poszczególnymi nitkami włókna, co powoduje iż pończochy wyglądają jak źle wykonane 20 Den. Podważa to ideę cieplejszych pończoch. Zaczyna nas też męczyć niska jakość obróbki włókna. Pończochy są po prostu dość szorstkie w dotyku. Na pewno nie pasuje do nich hasło „Lubię ich dotyk” – ja stanowczo nie lubię ich dotyku. I ostatnia rzecz; Gatta postanowiła oszczędzić również na części koronkowej – o ile to tak można nazwać. Bardziej odpowiednim określeniem byłaby „gumokoronka”. I na tym może poprzestańmy.
Na szczęście nie jest to aż taka katastrofa, pończochy po ubraniu zyskują. Dość ładnie leżą na nodze i mają dość dobry kolor.
Wracając do recenzji…. Opakowanie jak to zwykle u polskich producentów nie zachwyca
(dlaczego zawsze z polskimi producentami jest ten sam problem, oszczędzanie na plastykach i stylistach). Kolejna dziwna rzecz, ponieważ pierwsze co widać to pudełko. Im ładniejsze i rzucające się w oczy tym większe prawdopodobieństwo sukcesu rynkowego.
Po otwarciu spore rozczarowanie. Przyzwyczajeni do wyrobów SiSi i firm francuskich od razu rzucił się nam w oczy źle dobrany splot. Ten sam problem co w rajstopach Liya 40 Den.
Zbyt duże odstępy pomiędzy poszczególnymi nitkami włókna, co powoduje iż pończochy wyglądają jak źle wykonane 20 Den. Podważa to ideę cieplejszych pończoch. Zaczyna nas też męczyć niska jakość obróbki włókna. Pończochy są po prostu dość szorstkie w dotyku. Na pewno nie pasuje do nich hasło „Lubię ich dotyk” – ja stanowczo nie lubię ich dotyku. I ostatnia rzecz; Gatta postanowiła oszczędzić również na części koronkowej – o ile to tak można nazwać. Bardziej odpowiednim określeniem byłaby „gumokoronka”. I na tym może poprzestańmy.
Na szczęście nie jest to aż taka katastrofa, pończochy po ubraniu zyskują. Dość ładnie leżą na nodze i mają dość dobry kolor.
Ocena ogólna: znowu dobry pomysł Gatty, ale niestety realizacja przeciętna. Kolejny raz zdziwienie budzi jakość wyrobów 40 Den. W zeszłym roku było inaczej.
Oceny składowe:
1 | Ocena jakości opakowania | 3.75 |
2 | Wrażenie wizulane/przeźroczystość/jakość koloru | 3.75 |
3 | Wykonanie techniczne (splot) | 3.5 |
4 | Dotyk/komofort noszenia | 3.75 |
5 | Podatność na uszkodzenia mechaniczne (zaciąganie) | 4 |
6 | Wrażenie subiektywne (tzw. miodność wyrobu) | 4.25 |
Ocena łączna:
3.78